W dniach 24 września – 8 października byliśmy na praktykach w hotelu Aldiana Club Costa del Sol w Hiszpanii. Po wyjeździe z Biedrzychowic (o 4:30!!!!) i dotarciu na lotnisko we Wrocławiu zmierzyliśmy się, z pierwszym w życiu niektórych, lotem samolotem. Po nadaniu za ciężkich bagaży i przejściu przez bramki (niektórzy w samej bieliźnie ?) ruszyliśmy w 3,5-godzinny lot do Malagi. Podróż przebiegała spokojnie (no poza turbulencjami). Hiszpania nie powitała nas piękną pogodą, ale nas to nie zraziło. Poszukiwanie busa i jego kierowcy zostało zwieńczone sukcesem i po 1,5 godzinie dotarliśmy do Alcaidesy. Powitani przez Emilio i Magdę, zostaliśmy rozlokowani do pokoi. Całe szczęście zlitował się nad nami Nelson i odwiózł nas do domków pracowniczych (droga prowadziła 900m pod górę… uff!!!). Nazajutrz, po zwiedzeniu hotelu, ruszyliśmy do pracy w kuchni, do baru i restauracji. Ekipa hotelu powitała nas bardzo przyjaźnie, praca też była przyjemna i inspirująca, ale … małe problemy językowe powodowały dużo śmiechu i … bolących rąk (by dogadać się na migi ?). Działaliśmy na różne zmiany, z ludźmi różnych ras, z różnych narodowości i mówiących w różnych językach. Mimo konieczności wykonywania przez 8 dni testów, praca sprawiała nam dużo satysfakcji. A po pracy … plaża, słońce i … zasłużony odpoczynek. Wybraliśmy się też na dwie wycieczki: do Gibraltaru (być 12km na północ i nie pojechać?) i do Rondy (stare andaluzyjskie miasteczko w górach Sierra Nevada, przedzielone głębokim na ponad 100m wąwozem El Tajo). Na Gibraltarze zwiedziliśmy park naturalny Los Alcomocales i jego osobliwości: most wiszący Windsorów, jaskinię St. Michael’s Cave, Skywalk i mieliśmy „bliskie spotkania” z magotami gibraltarskimi ?. Upał i 17km na nogach dały się nam we znaki, ale … widoki wszystko rekompensowały. Natomiast Ronda zauroczyła nas oliwkami, corridą, torreadorami, wąskimi uliczkami i wąwozem El Tajo. Obkupieni w pamiątki, zmęczeni i głodni wróciliśmy do hotelu. A zakończenie i rozdanie certyfikatów? Odbyło się bardzo uroczyście, przy udziale gości hotelowych. Profesjonalnie ubrani zrobiliśmy furorę wśród gości. Wywołani na scenę gali, zostaliśmy przywitani oklaskami. Potem w kameralnym gronie, z Georginą i Markiem podsumowaliśmy udział w projekcie. Pamiątkowe zdjęcia, pożegnania z ekipą i … czas wracać, bo samolot czeka. Szkoda, że tak krótko…. ale wrócimy…

Leave Comment